piątek, 9 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ VI

Z perspektywy Liam'a:
Pogotowie przyjechało w ciągu 5 minut. Zabrali ją do szpitala. Musimy tylko pojechać. Szybko podszedłem do Harry'ego.
- Harry! Zabierz mnie Julie, Katie i Lenę do szpitala.
- Mogę, ale nie Katie.
- Ale to nie ona go pocałowała!
- I co z tego. Pojedziecie, ale nie z Kate.
- Zachowujesz się jak baba.
- Idź do Louis'a! 
Co za debil! O co mu chodzi?! Ja bym go podwiózł, gdybym miał prawo jazdy oczywiście... Podszedłem do Louis'a.
- Louis podwieziesz na...
- Tak...
Po chwili byliśmy w aucie Lou. W klika minut byliśmy na parkingu szpitala, wybiegliśmy z auta. Julie podeszła do pielęgniarki.
Z perspektywy Julie:
- Dzień Dobry! Gdzie leży Natasha McCafry?
- Pokój 6 korytarz po lewej. 
Szybko tam poszliśmy, zobaczyliśmy lekarza.
- Co z nią?-spytała Katie.
- Czyli z kim?-zapytał lekarz.
- No, z Natashą McCafry!
- Nie zbyt dobrze, zapadła w śpiączkę.
Spojrzałam kątem oka na Liam'a, wyglądał na zdenerwowanego, czyżby się w niej podkochiwał? Weszliśmy do pokoju, gdzie leżała Natasha.
Zauważyłam plastry na rękach (głupia się cięła!). Zresztą współczuję Natashy, jej rodzina zginęła... Katie popatrzała na swój telefon.
- Przepraszam, muszę iść, rodzice chcą, żebym pogadała z nimi przez Skype'a.
- Dobrze.
Z perspektywy Katie:
Współczuję Natashy, że jej rodzice umarli. Tylko co z siostrą? Pewnie jest w stanie krytycznym. Mama napisała, że na razie nie może rozmawiać, bo kamerka się popsuła i muszą kupić nową, szkoda. Lou i ja dotarliśmy do willi chłopaków. Weszłam do środka, Harry siedział przy blacie kuchni. Zobaczył mnie, szedł za mną, przyśpieszyłam kroku, nie zwracałam na niego uwagi. Otworzyłam drzwi do mojego pokoju, weszłam do środka i zamknęłam drzwi za sobą Rzuciłam torbę na łóżko, Hazza otworzył drzwi.
- Wyjdź!- powiedziałam.
- Nie wyjdę, dopóki mnie nie przeprosisz!
- Za co?- spytałam.
- Pozwoliłaś Zayn'owi się pocałować!
- A Ty całowałeś inną dziewczynę!
- To ona mnie całowała!
- BYŁO JĄ ODEPCHNĄĆ, TAK SAMO JAK JA CIEBIE TERAZ!-wrzasnęłam i mocno odepchnęłam Harry'ego.
Utrzymał równowagę.
- Jesteś żałosny! Wynoś się z mojego pokoju!
- Nie wyjdę!
Popatrzałam na niego spod byka, widziałam w jego zielonych oczach złość. Ja go nie przeproszę! On ma przeprosić mnie! Mocno wypchnęłam go z pokoju.
- Nie mam zamiaru na Ciebie patrzeć! Wiesz kim jesteś? Kłamliwą szują!- wrzasnęłam jednocześnie zatrzaskując drzwi. Usłyszałam kroki, ktoś otworzył drzwi.
- Wypad stąd, wiesz, że Cię nienawidzę!
- Nawet mnie?- spytał Zayn.
Od razu go poznałam po głosie. Usiadł przy mnie.
- Co się stało?-zapytał obejmując mnie ramieniem.
- Harry chcę, żebym go przeprosiła, a on ma mnie przeprosić, bo... Zaraz, zaraz chce Ci się tego słuchać? Czy jesteś tu tylko po to, żeby na mnie popatrzeć?
- Jestem bardzo opiekuńczym typem chłopaka, lubię słuchać wyżaleń dziewczyny. 
- W ogóle to chyba sam słyszałeś, co wrzeszczymy...
- Słychać je w kuchni.
- Jaka byłam głupia, że zgodziłam się być z Harrym. 
- Uśmiechnij się. Wiesz ile wolnych jest na świecie chłopaków?
- I co z tego?-spytałam patrząc na Zayn'a.
Otarł mi łzy, uśmiechnął się do mnie, odwzajemniłam uśmiech. Wtedy zrozumiałam... Zayn się we mnie zakochał, nawet ja w nim. Serce zaczęło mi bić szybciej, zarumieniłam się. Pocałował mnie w usta, zrobiło mi się gorąco, bardzo się zarumieniłam. Przerwał pocałunek, popatrzałam na niego swoimi piwnymi oczami.
- Po raz pierwszy widzę piwne oczy u dziewczyny, zazwyczaj widziałem brązowe. 
Cała się zarumieniłam, przytuliliśmy się, przeszedł mnie dreszcz. Przecież to on mnie pocieszał w trudnych chwilach! 
- Przepraszam...
- Za co?-spytał.
- Za to, że Cię wyrzuciłam z pokoju, kiedy ty chciałeś mi coś powiedzieć... I jeszcze jedno... Co chciałeś mi wtedy powiedzieć? 
- Że Cię kocham i pragnę z Tobą być.
- Wiesz co, ja też Cię kocham... Ale nie jako najsławniejszy chłopak na ziemi, tylko za to, że umiesz pocieszyć w trudnej chwili.
Pocałowaliśmy się, znowu zrobiło mi się gorąco. Kocham go. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz