piątek, 9 sierpnia 2013

ROZDZAŁ IX

< Do tego rozdziału słuchaj tego, a jak się skończy puść jeszcze raz
Z perspektywy Leny: 

Karetka zabrała Zayn'a i Hazzę. Szybko wsiedliśmy do samochodu Harry'ego, Louis prowadził. Mocno wdepnął na gaz, nawet za mocno, bo było słychać pisk opon, wszyscy aż wcisnęli się do siedzeń. 
-Stary! Zwolnij, bo zwymiotuję!- wrzasnął Niall.
-Tu chodzi o naszych kumpli, nie mogę!-powiedział Lou.
-Chcesz, żeby Twojemu kumplowi zaholowali auto?- spytała Lena.
-No dobra, zwolnię. 
Louis troszkę zwolnił, ale nadal jechał. Po kilku minutach dotarliśmy do szpitala, szybko wbiegliśmy do środka. Zobaczyłam jakiegoś lekarza.
-Przepraszam, gdzie leży Harry Styles i Zayn Malik? 
-Głupich fanek nie wpuszczamy. 
-Proszę pana! Ja mam dowód, że nie jestem głupią fanką, jest ze mną reszta chłopaków z One Direction!

Lekarz spojrzał nad karty badań za mną stał Niall, Louis i Liam. 
-Korytarz po prawej pokój 9...
-Dziękuję...- odpowiedziałam.
Szybko poszliśmy do wskazanego pokoju. 
-Liam zadzwoniłeś po policję?- spytała Juliet.
-No oczywiście, że tak, zaraz przyjadą pod szpital.-odpowiedział.
Lena miała chwycić klamkę, ale pielęgniarka otworzyła drzwi.

-Szybko na salę operacyjną!- rozkazała lekarka.
-Proszę pani!
-Co się stało?- spytała.
-Co z Harrym Stylesem?
-Kim jest pani dla niego?
-Ja jestem...- nie wiedziałam jak odpowiedzieć.
-Ona jest jego dziewczyną.- powiedział Niall.
-Niestety, nie mogę rozmawiać. Właśnie, jedzie na operację, stracił dużo krwi, musimy znaleźć dawcę.- lekarka odbiegła.

Pobiegłam za nią.
-Mogę dać mu krew.- powiedziałam.
-Proszę iść na badania do pokoju 20 na drugim piętrze!- babka dała mi kartkę.- Proszę dać też to. 

Odbiegła do... sali operacyjnej. Czy Harry przeżyje? On musi przeżyć, dla fanów, dla rodziny, dla zespołu... a przede wszystkim dla mnie. Łzy ciekły jedna za drugą. Usiadłam na krześle, Niall obok mnie.
-Idziesz na te badania?- spytał.
-Tak.- otarłam łzy.
Po chwili byliśmy już na drugim piętrze, weszłam do pokoju 20, Niall razem ze mną.
-Dzień Dobry.
-Dobry, dobry.
Podałam jej karteczkę, popatrzała na nią, później na mnie.
-Jaką ma pani grupę krwi?- spytała.
-0.- odpowiedziałam.
-Mhm.- zamruczała.- Akurat taką ma pan Styles. Tylko najpierw musimy zrobić badania czy pani nie kłamie...
-No dobrze.- powiedziałam. 
Pani pielęgniarka wbiła igłę w moją żyłę, po skończonym zabiegu, poszła szybko do laboratorium. Kilka minut później otrzymaliśmy wyniki.
-Rzeczywiście! Ma pani grupę „0”, więc proszę się przygotować, chwycić chłopaka za rękę.- uśmiechnęła się. 
Byłam trochę zmieszana, zarumieniłam się, ale i tak chwyciłam mocno Niall'a za rękę. 
-O matko! Lena ty to masz uścisk!- powiedział.
-Sorki...
Zaśmiał się. Pani pielęgniarka wbiła wielką igłę w moją żyłę, zamknęłam oczy i mocno trzymałam Niall'a za rękę. Chwilę później, babka wyjęła mi igłę i zakleiła miejsce ukłucia plastrem. Popatrzała na torebkę z moją krwią. Widać było, że się troszkę zmieszała.
-Coś się stało?- spytałam.
-Przepraszam, ale pobrałam Tobie o 200ml za dużo krwi...
-Im więcej krwi tym lepiej dla Harry'ego.- powiedziałam.
-Ale tym gorzej dla Ciebie. Z każdym małym ml spada przytomność mózgu, możesz nam tu...- nie dokończyła, bo zemdlałam, ale słyszałam co się się dzieje.-omdleć.- dokończyła.
                     ***
Obudziłam się w jakiejś sali, obok mnie leżały trzy grzanki z serem i pomidorem (moje ulubione!) i jakaś kartka, niestety nie mogłam jej dosięgnąć, więc zawołałam pielęgniarkę.
-Przepraszam, czy może pani mi przeczytać co tu jest napisane? I tak właściwie kto tu był?- spytałam.
-A był tutaj Niall Horan i dał Ci te grzanki.- podskoczyła.- Poprosiłam o jego autograf i mi dał! Jupi!
-A co tu jest napisane?- popatrzałam na nią jak na wiaratkę.
Powiedzieć, że kiedyś tak się zachowywałam, jak słyszałam jego głos w radiu...
-A już mówię.- Rosie (bo tak miała na imię zwariowana pielęgniarka) otworzyła karteczkę.- Pisze tutaj: Wybacz mi... Och! To takie słodkie.
-On czeka przed drzwiami?- zapytałam.
-Oczywiście, że tak! Poprosić go?
-
Tak, pewnie... 

Rosie wyszła z sali, po chwili weszła ona i Niall. Rose, poszła do pokoju pielęgniarek. Usiadł na krześle.
-Witaj.- przywitał się.
-Cześć.- odpowiedziałam.
-Przepraszam Cię za ten pocałunek, byłem zazdrosny, gdy zobaczyłem Harry'ego jak Ci smaruje plecy tym kremem.- w jego oczach pojawiły się świeczki.
-Wybaczam Ci, ale zostańmy przyjaciółmi.- odpowiedziałam.
-Aha, bo chcesz być z Harrym?- spytał.
-Yyy...nie!- zmieszałam się. 
Tak Harry podobał mi się, chciałabym z nim być. 
-Chcesz, widzę to po oczach, ale ja Cię ostrzegam...- wstał z krzesła.- Jak Cię zdradzi i będziesz potrzebować wsparcia to nie kieruj się do mnie.- powiedział.
Spuściłam wzrok na wenflon  Nie chciałam patrzeć mu prosto w oczy, w oczy, które kochałam, tonęłam w nich, znajdywałam smutek, radość, śmiech, płacz i...miłość. 
-A i jeszcze coś!- otworzył drzwi.- Policja chce żebyś zeznawała. Mogą wejść?- spytał
-Nie, nie teraz. Muszę zostać sama.-odpowiedziałam.
-Dobrze.- wyszedł i zamknął drzwi. 
Obraz był zamazany, tylko dlatego, że łzy napłynęły mi do oczu. Pozwoliłam im płynąć po mojej twarzy. Oparłam głowę się o swoje kolana, nie chciałam tu siedzieć, chciałam być przy Harrym, przy którym czułam się bezpiecznie. Jednak jednocześnie rozmyślałam o słowach Niall'a, jedno zdanie tkwiło mi w głowie: „Jak Cię zdradzi i będziesz potrzebować wsparcia to nie kieruj się do mnie”... To pewne! Harry zdradził Katie, mnie też może, właściwie to on nie może mnie zdradzić, ponieważ nawet nie jesteśmy ze sobą w związku! Rozbeczałam się na dobre, mój szloch usłyszała pielęgniarka. Usiadła przy mnie, na łóżku.
-Co się stało?- zapytała.
-Nic.-otarłam rękawem policzki.
-Zranił Cię?
-Jakby to powiedzieć... Trochę tak, trochę nie.
-Przepraszam, ale podsłuchałam waszą rozmowę, wiem o co chodzi. Ja sama tak miałam.
-Naprawdę?- spytałam.
-Tak! Słowo Harcerza! Byłam w tej samej sytuacji co ty. Dokładnie, tak samo. Chłopak, którego kocham jest w ciężkim stanie, a tego z którym jestem mnie przed nim ostrzega.
-Z którym jesteś?- zaciekawiła mnie ta Rosie. 
-Z żadnym, ten z którym byłam wyprowadził się z Londynu do USA, a ten którego kochałam kocha inną.
-I jest z nią?
-Eh... Tak. Są małżeństwem, mają trójkę dzieci i psa. Byłoby dobrze, gdyby on nie był tu ordynatorem. 


Skamieniałam. Tak może być ze mną! On stanie się jeszcze sławniejszy, poślubi jakąś inną piosenkarkę, aktorkę lub dziennikarkę i to samo ze mną!


-Szkoda, muszę iść. Miło mi się z Tobą gadało. Jak będą jakieś nowinki o Harrym to ci wszystko powiem.- mrugnęła.
Chwilę później była przy drzwiach.
-Poczekaj! Rosie, tak? Wpuść policjantów, będę zeznawać...
Dziewczyna poprosiła, żeby policjanci weszli. Usiedli przy mnie, jeden wyjął notatnik i długopis. 

Z perspektywy Katie: 

-Puście mnie!- wrzasnęłam.
-Zamknij się! Peter, ja jej zaraz dam kulkę w ten głupi łeb! 
-Nawet nie próbuj, ja sam się nią zajmę... No jesteśmy. Paula wyprowadź ją.
Dziewczyna otworzyła drzwi samochodu, ale zanim wysiadłyśmy ona zakuła mnie w kajdanki. Wyszłyśmy z auta, przede mną była wielka ruina przypominająca budowlę z przed wojny światowej. Co dziwne, była tam elektryczność. Peter kopnął w drzwi i wrzucił mnie do środka, Paula weszła po mnie, on zatrzasnął drzwi za sobą. 
Szliśmy przez długi, ciemny, śmierdzący korytarz. Pod koniec zobaczyłam byle jaką żarówkę i im dalej korytarza tym był jaśniejszy i coraz bardziej śmierdzący pleśnią i wilgocią. Po chwili, znaleźliśmy się przed drzwiami, Peter je otworzył, wrzucił mnie do środka, wydał jakieś polecenie Pauli na ucho, ona odbiegła. 
W tej chwili znajdowałam się w jakimś owalny pomieszczeniu, gdzie był stół ze zwykłych skrzynek, a koło niego materac, koc i żarówka z „wieszadełkiem”. Brakowało tylko jednej cegły w ścianie, która służyła pewnie za dopływ powietrza, obok tej „klimatyzacji”, było małe pomieszczenie z wiadrem, które pewnie służyło za toaletę. Usiadłam na skrzynce. Peter podszedł do mnie, patrzał na mnie swoimi wściekłymi, szmaragdowymi oczami. Przypomniał mi się Harry, kiedy patrzył na mnie wściekle, gdy niby go zdradziłam z Zaynem. Ach! Zayn i te jego piękne ciemnobrązowe oczy pełne miłości i blasku. W pewnej chwili zapomniałam gdzie byłam, zdawało mi się, że teraz jestem wtulona w Zayn'a na naszej pierwszej randce, w parku. Poleciały mi łzy, tęskniłam za nim, za jego uśmiechem, za jego ustami, za jego zapachem, dotykiem, śpiewem. Czy Zayn przeżyje? Muszę mieć nadzieję i modlić się, by żył, nie dla mnie, ale dla swojej rodziny i fanów. Jest tyle piękniejszych dziewczyn na świecie, może wybrać którą chce...
Peter uderzył mnie w policzek.
-Dobra, [CENZURA]...
-Kiedyś mówiłeś do mnie kochanie.- przerwałam mu.
-To było przed twoją „wielką miłością” do 1D!- wrzasnął.
-Każda nastolatka się w nich podkochuje.- odparłam
-Spokojnie, załatwiłem psychicznie Natashę, za niedługo zdechnie Lena, później zabiorę się za Ciebie i Juliet. A ostatni zginie Twój ukochany zespół...
-Serio?- zaśmiałam się.- Jesteś zazdrosny o zespół, który lubię. Żałosne.- powiedziałam.
Uderzył mnie w drugi policzek.
-Nie mam ochoty z Tobą gadać, [CENZURA]! Jutro przyjdę z kolegami.- odpiął kajdanki i rzucił mnie na materac.
-I co mi zrobicie?- spytałam.
-A zobaczysz...
Wyszedł z mojej „klatki”. Tak teraz będę to nazywać „klatka”, zwykła ruina stała się więzieniem. Łza mozolnym ruchem spadła na kolano. Zaraz! Mam w kieszeni telefon! Włączyłam go. Zero zasięgu! Było tak blisko, włączyłam muzykę, głośność ustawiłam na 4, kliknęłam pierwszą lepszą piosenkę One Direction, akurat wyświetlane było to losowo, więc włączyłam Moments. Popatrzałam na tapetę był na niej Zayn, ustawiłam to zdjęcie co zrobiłam w na naszej pierwszej randce, „dotknęłam” go, łzy napłynęły mi do oczu. Dałabym wszystko, żeby znaleźć się koło niego, przytulić, pocałować, utonąć w zapachu jego wody kolońskiej... Rozryczałam się na dobre, po chwili zasnęłam...

<Utrzymam was w napięciu i w następnym rozdziale nie będzie z perspektywy Kate. No jutro albo później pojawi się na blogu rozdział X! Będę świętować z Leną, że tak daleko zaszłyśmy.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz