sobota, 9 listopada 2013

Rozdział XII

            ROZDZIAŁ XII

*perspektywa Louisa 

Dziś piąteczek! Dziś impreza! – ucieszył się Liam.
Tia, fajnie... – westchnąłem.
Co się stało? Zawsze cieszyłeś się z piątków, a teraz... a teraz...yyy... nic nie robisz... – powiedział. 
Jakby ci dziewczyna leżała w szpitalu też byś tak siedział... 
Po pierwsze: Natasha to nie jest twoja dziewczyna, po drugie: Uśmiechnij się! 
Przewróciłem oczami, ciągle myślałem o Natashy, ale z jednym Liam miał rację: ona nie jest i nigdy nie będzie moją dziewczyną. Spojrzałem w okno, zaczęło padać, Liam usiadł przy mnie, patrzył się w ten sam punkt co ja. 
Jedno pytanie: Co ty tam widzisz ciekawego? – spytał.
Jak się uśmiechnę i dam ci 20 funtów to stąd pójdziesz? 
No może... 
Uśmiechnąłem się i dałem Liamowi 20 funtów, odszedł. Wtem do domu wpadł Zayn, złapał mnie za ramię i wybiegliśmy z domu na ulicę. Puścił mnie, na jego twarzy było widać radość i podniecenie. 
Stary, o co chodzi? – spytałem.
Katie i Natasha one są zdrowe! Wychodzą za tydzień ze szpitala! – odparł. 
Nie wierzę... – powiedziałem zdziwiony.
To uwierz, zresztą Natasha chce cię widzieć. – powiedział, łapiąc mnie za ramię.
Że co?! – odepchnąłem go.
Byłem u Katie, a wiesz one są na tej samej sali, i Natasha powiedziała, że chcę z tobą pogadać.
Zacząłem biec do szpitala w którym leżała zielonooka, Zayn wołał bym zwolnił, bo mnie nie dogania, ale dziewczyna na której mi zależy jest ważniejsza od kumpla. Dobiegłem do szpitala i wpadłem do środka, za mną wbiegł zmęczony Zayn, który próbował złapać oddech stał za mną. Jedna dziewczyna (prawdopodobnie nasza fanka) patrzyła się na nas z otwartymi ustami (albo to tylko ze zdziwienia... W końcu nie widzi się codziennie dwóch wariatów, którzy nagle wpadają na hol szpitalny). Zayn poszedł do jakieś sali, gestem wskazał bym poszedł za nim, zrobiłem to co kazał. Na łóżku leżała Natasha, a trochę dalej Katie, od razu podszedłem do łóżka Natshy, ona tylko się do mnie uśmiechnęła, odwzajemniłem uśmiech. Zayn od razu podszedł do śpiącej Kate i wpatrywał się w nią jak w obrazek, gładząc ją po policzku. Usiadłem na krzesełku. 
Louis, muszę ci coś powiedzieć...



                                    KONIEC

Krótki, nie? Ale cóż wiecie jak to jest, kiedy nie ma się weny? 

3 komentarze:

  1. Super czekam na następną część.. Ciekawa jestem co powie Natasha ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisz jeszcze następny dziś albo jutro prroosze błagam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Martyną :D

    OdpowiedzUsuń