wtorek, 12 listopada 2013

ROZDZIAŁ XIV


[TAK ODE MNIE: UWAGA! Na samym końcu rozdziału mogą być wulgaryzmy! Proszę zachować ostrożność! :D]  
        
                                     ROZDZIAŁ XIV

*perspektywa Harry'ego 

Wybiegłem razem z Paulą ze szpitala, widać że była lekko przygnębiona, a Zayn... Zayn to miał taką minę jakby planował atak terrorystyczny!
Dotarliśmy do dzielnicy, gdzie byłem wcześniej, podeszliśmy do wielkiego, czarnego domu, przeszliśmy przez średnią dziurę w żywopłocie, gdzie było małe okienko. Podczołgałem się tam razem z Paulą, zapukałem w okno, zielonooka zawołała kilka razy Lenę, lecz nikt się nie odzywał, okno do piwnicy było małe, więc Paula postanowiła, że przez nie przejdzie. Udało jej się. Powiedziała, że Leny tu nie ma, już miała wyjść, ale do piwnicy ktoś wszedł, złapałem ją za rękę i miałem przyciągnąć do siebie, lecz jakiś mężczyzna szarpnął Paulę i puściłem ją. Wiedziałem, że to ten Peter, bo słyszałem jego śmiech, wypuścił kulę ognia wprost na mnie, zrobiłem nagły unik, płomień trafił w żywopłot, nie wiedziałem co zrobić, wyciągnąłem tylko rękę myśląc, że w czymś to pomoże, kiedy Pete już miał powiedzieć jakieś zaklęcie z mojej dłoni wyszła jedna błyskawica, która trafiła prosto w okno. Słyszałem ogłuszający jęk bólu, ale taki męski jęk, więc odetchnąłem z ulgą, że nie trafiłem w żadną z dziewczyn.
Przepraszam Paula, ale muszę uciekać... – powiedziałem „jakby” do zielonookiej.
Uciekłem... uciekłem jak tchórz. Dotarłem szybko pod szpital, z którego wychodzili chłopaki, Liam od razu do mnie podbiegł, złapał za koszulkę.
Gdzie jest Paula?! – spytał.
I tak tego nie zrozumiesz! – odparłem.
Gdzie byliście?! – odepchnął mnie tak, że upadłem.
I tak tego nie zrozumiesz! – powiedziałem ponownie.
Jesteście ze sobą? – zapytał podciągając rękawy.
Nie! Ja kocham Lenę, no może bardzo lubię Katie, ale to nie wchodzi w grę! – wytłumaczyłem się.
Bardzo lubisz Katie?! O nie, nie! Ona jest moja, pacanie! – Zayn rzucił się na mnie z pięściami.
Była bójka, raz wygrywałem ja, a raz Malik. Louis i Liam próbowali nas rozdzielić, w końcu go od siebie odepchnąłem i wstałem wyciągając prawą dłoń. Grzyweczka patrzył na mnie ze złością. 
Harry, dlaczego wyciągasz tą rękę? – spytał Liam.
Hazza, chyba nie zabijesz własnego kumpla?! – zapytał Lou.
Że co?! – zdziwił się Ojciec.
Przyjdziemy do domu to ci wytłumaczę! – odparł.
Schowałem rękę w kieszeń bluzy, z gniewem patrzyłem na mojego kumpla-zazdrośnika, postanowiłem odbiec, biec do domu, do pokoju i położyć się do łóżka. Louis – mój najlepszy przyjaciel, dogonił mnie, byliśmy bardzo blisko domu, ja zamiast otworzyć drzwi kluczami, jakimś cudem je „zbombardowałem”, wszedłem do środka, Lou patrząc się wokół, zdziwił się, że były drzwi i nagle ich nie ma.
Harry, mogłeś poczekać aż dobiegnę i otworzę drzwi normalnie jak ludzie – kluczami... – powiedział.
Co mnie to obchodzi?! – krzyknąłem. 
Hazza, uspokój się! Zayn już taki jest, źle Cię zrozumiał...
Zamknij się! – wrzasnąłem zrzucając szklankę ze stołu.
Tommo zamilkł, patrzył to na mnie to na stłuczoną szklankę, widać było, że był przerażony. Zrobiło mi się głupio.
Louis, ja... ja przepraszam. Coś się ze mną dzisiaj dzieję... Przepraszam... – zakłopotałem się.
Może lepiej, żebyś ty się zamknął, co?! – spojrzał na mnie z wyrzutem i pobiegł na górę trzaskając drzwiami. 
Usiadłem na kanapie, schowałem twarz w dłoniach, czułem się głupio, że uraziłem mojego najlepszego kumpla. Po chwili ktoś stanął w drzwiach, spojrzałem w kierunku, gdzie były kiedyś drzwi, to był jakiś mały chłopiec, który żuł gumę. 
Rany Julek! Ale pan to jest silny! – zdumiał.
A matka nie uczyła cię, że nie rozmawia się z nieznajomymi?! Wypad stąd! – wrzasnąłem.
Chłopiec odbiegł z płaczem, ręką poprawiłem grzywkę, która opadała mi na czoło, spojrzałem z lekkim przerażeniem na drzwi, które leżały w kawałkach w przedsionku. 
Boże, co ja zrobiłem! – powiedziałem sam do siebie. – Teraz jestem potworem!
Usiadłem na kanapie, po chwili do domu wszedł Niall z zakupami, popatrzał ze zdziwieniem na to co pozostało po drzwiach, później zerknął na mnie. 
Tak wiem, nie ma jabłek w lodówce, ale to nie powód do gniewu... – powiedział Nialler. – Dobrze, że je kupiłem, bo za niedługo byś kogoś zamordował czy coś... – zaśmiał się. – O! Zayn i Liam idą! Ciekawe co z Dianą, nie? Wiesz co? Po raz pierwszy od tych dwóch lat czuję, że kocham kogoś mocniej niż moją mamę, wiesz? Diana jest bardzo piękna, Lena też, ale nie mam u niej szans, bo kocha Ciebie, to samo z Katie, Zayn do niej się przystawia, a nie chcę jeszcze raz przechodzić z nim bójki jak trzy lata temu w Sylwestra, pamiętasz? Wtedy to była bijatyka... Matko, Harry! Co ty masz na dłoni?! – wrzasnął.
Spojrzałem na moją prawą dłoń, zamiast „l byBa czarna plama. Ach! Gdyby byBa Paula, spytaBbym o co chodzi. Zacisn Bem pi [ , do domu wpadli Liam i Zayn. 
Kurwa! Co tu się stało?! Harry ty to zrobiłeś?! – spytał Zayn.
Powiedzmy... – odparłem.
Dobrze, że mamy w piwnicy zapasowe drzwi, gdyby jakiś hejter nam pomazał te... – powiedział Liam.
Tia, super...– rzekłem z wściekłością.
Louis zszedł po schodach na dół, patrzał na mnie z wściekłością. 
Uważajcie! Pan Styles, nie ma dziś najlepszego humoru, może dlatego, że jest upadłym aniołem?! Mhm? – spytał kpiąco.
Co, co, co jak?! – zdziwił się Liam. 
Tak jestem upadłym aniołem, tak jak Paula, Diana, Lena, Kate i Natasha... – odparłem z rezygnacją.
Paula?! Ona jest taka jak ty?
Brawo, geniuszu! – zaklaskałem. 
Ale dlaczego rozwaliłeś te drzwi! – spytał Zayn.
Bo byłem wkurwiony, jasne?! – odparłem.
Zayn, uważaj! – ostrzegł go Louis.
Ja pierdole! Wychodzę! – powiedziałem.
Harry stój! Kurwa! Stój! – wrzasnął Liam.
Wybiegłem z domu, nie miałem zamiaru zostać z tymi pacanami, którzy nie wiedzą co ja czuję... Byłem mocno wkurwiony i na Louisa, który powiedział, że jestem upadłym aniołem, i na Zayna, który spytał: „Dlaczego rozwaliłeś drzwi?”, jak kurwa sam wiedział, że jestem po „mrocznej” stronie dziewczyn... Byłem na końcu naszej dzielnicy, gdy nagle zza rogu wyszła stara pani Linde, która ma przezwisko „Caryca Voldemort”, jest postrachem całej dzielnicy (ją tak piorunem pierdolnąć!), postanowiłem iść obejściem, czyli przez ogród pana Barry i przez dziurę w żywopłocie na ulicę. Jednak ona szła nie patrząc na mnie, więc poszedłem normalnie jak należy... Wychodząc z naszej dzielnicy, widziałem jak Cara weszła do Tesco, postanowiłem pójść za nią, dziewczyna zniknęła w dziale z herbatą. Stanęła przy jednym regale, podbiegłem do niej, złapałem za szyję i rzuciłem na ścianę, blondyna była oszołomiona, spojrzała na mnie z przerażeniem, wstała jednak ja złapałem ją za szyję jakbym ja dusił.
Gdzie jest Lena?! – spytałem.
Jaka Lena? Nie znam jej żadnej Leny! – powiedziała ledwo łapiąc oddech.
Mów, suko! Wiem, że ją znasz!
Nie znam... Puść mnie! 
Jestem po waszej stronie, z dorosłego mężczyzny mogę wyssać wszystkie litry krwi w 10 sekund, z takiej chudziny jak ty zajmie mi 5 sekund, wiesz?
Nie zabijaj mnie! Dobra, już powiem! Wiem, że wiesz, gdzie mieszka Peter i ja, on nadal tam przetrzymuje Lenę i Paulę! Proszę nie wysysaj mi krwi!
Chwyciłem ją za dłoń i zacząłem ją lekko spalać, przystawiłem drugą dłoń do jej ust, by nie krzyczała z bólu, czułem jak jej dłoń powoli spala się aż do kości, po chwili puściłem ją, spojrzałem na nią z wściekłością i wybiegłem ze sklepu. Kiedy wpadłem na swoją dzielnicę, czułem się jak seryjny zabójca! Spojrzałem na swoją prawą dłoń, czarna plama powiększyła się. Podszedłem pod nasz dom, nie było dziury, były drzwi z piwnicy prawie takie same jak były wcześniej. Chwyciłem za klamkę, drzwi były zamknięte, postanowiłem zapukać. 
Kto tam? – spytał Niall.
To ja – Harry! – odparłem.
Podaj hasło! – powiedział.
Powiedz tak jeszcze raz, a wywarzę te drzwi razem z tobą, pieprzony gnoju!
Yyy... hasło przyjęte...
Otworzył mi, wszedłem do środka. Louis, który śmiał się z Zaynem z jakiegoś momentu w filmie, przestał się śmiać, patrzył się na mnie, już myślałem, że zaraz zacznie mnie wyzywać lub pobiegnie na górę, lecz on jednak do mnie podszedł i przytulił mnie. 
No, już myślałem, że nie przyjdziesz...
Mocno zdziwiłem się, jednak wiem, że Louis jest moim najlepszym kumplem, a przyjaciele sobie przebaczają...

                                KONIEC
I jak? Uważam, że wyszło mi świetnie! Pozwólcie, że zacytują Leeroy'a: „Per-fect!” :D.
Jakby ktoś nie wiedział lub nie może sobie wyobrazić jak wygląda Cara to wpiszcie sobie w Google Cara Delavigne, ona nie jest w moim guście, jest po prostu... (dla mnie) brzydka...
Nie wiem jak sądzą inni ;P. Nie uważam, że jestem piękna ani brzydka, ale naprawdę według mnie jest brzydka, ale sami oceńcie ;). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz