ROZDZIAŁ XV
*perspektywa Katie
Siedziałam na łóżku szpitalnym, Natasha spała cała rozpromieniona (co się rzadko zdarzało), Louis chyba nauczy ją śmiać się i cieszyć życiem, nie będzie taka zamknięta w sobie i w ogóle. Jednak ja teraz byłam jej totalnym przeciwieństwem! Płakałam z powodu Zayna, muszę sobie wyobrazić, że go nie kocham! Kocham Zack'a, Kocham Zack'a...
Zack ma 20 lat, jest naturalnym, ciemnym blondynem, ma piękne zielone oczy, słodki uśmiech, dołeczki. Poznałam go na ulicy, przez przypadek upadł na mnie i tak się poznaliśmy. Dwa tygodnie po tym zdarzeniu zostaliśmy parą i jestem z nim szczęśliwa. Przynajmniej tak myślę... Jednak ciągle myślę o Zaynie, jego pięknych jasnobrązowych oczach, tatuażach, uśmiechu...O matko! Katie! Otrząśnij się! Jestem z Zackiem, to wystarczy!
Ciągle w głowie mam reakcję Zayna na to, że ja mam chłopaka, czuję się głupio, mam ochotę krzyczeć na cały głos... nagle obudziła się Natasha, przetarła oczy, usiadła na łóżku sięgając po herbatniki przyniesione przez Niall'a.
Kto by pomyślał, że będę chodzić z Louisem! – westchnęła.
Tia, fajnie... – mruknęłam.
Ty chodzisz z Zackiem, a Zack to dobra partia, dlaczego jesteś smutna? – spytała zajadając herbatnik.
No, bo... Bo ja kocham Zayna! – wystrzeliłam.
To mu to powiedz, proste. – wzruszyła ramionami.
Łatwo ci to mówić, on jest na mnie obrażony. Nawet SMS-a nie napiszę, nic...
Po chwili dostałam SMS-a od Harry'ego, zdziwiło mnie skąd on ma mój numer, ale możliwe, że spisał od Zayna...
516–265–643: Katie! Paula i Lena są porwane przez Petera! Harry xx
Nie wiedziałam co myśleć! On żartuje czy tak jest naprawdę? Odpisałam mu...
Katie: Zaraz do Ciebie przyjdę, spotkajmy się po szpitalem!
Hazza: Nie! Pójdę tam sam, ty musisz być w szpitalu! ;/
Katie: Ja jestem zdrowa ;-). O mnie się nie martw, a jakby się coś stało to wiedz, że my – upadłe anioły, jesteśmy nieśmiertelne i wiecznie młode ;P...
Hazza: Dobra, ale jeśli ci się coś stanie to nie moja wina, jasne?! ;-/
512–452–203: Jak tam Diana? Martwię się o nią... Nialler xoxo
Katie: Z nią wszystko dobrze, nie trzeba się martwić ;-)...
Nialler: Uff, to ja się już nie martwię :)
Wstałam z łóżka i odłączyłam od siebie wszystkie kable i kabelki. Zakręciło mi się w głowie, ale po chwili to minęło, wzięłam ubrania, które były lekko zakrwawione, lecz nie brudne. Ubrałam się, Natasha nagle się przebudziła, spojrzała na mnie bardzo zdziwiona i przerażona.
Gdzie ty idziesz? – spytała.
Z Harrym do parku! – zaśmiałam się.
Ale tobie nie wolno! Musisz leżeć! Słyszałaś lekarza: „Wyjdziecie ze szpitala dopiero za tydzień. Nie wcześniej!”.
Ale ja jestem zdrowa, a lekarz nie wie o naszej tajemnicy...
Powoli wyszłam z sali, oglądałam się za siebie i miałam oczy szeroko otwarte, bo lekarz lub przełożona może mnie zobaczyć. Udało się! Wyszłam cała i zdrowa ze szpitala, na murku siedział Harry w skórzanej kurtce, przyznam wyglądał w niej seksownie. Gdy mnie zobaczył zeskoczył z murku i do mnie podbiegł.
Idziemy? – spytałam.
Pewnie – odparł.
Szliśmy w stronę dzielnicy o której przez drogę opowiadał mi Harry. Lekko bałam się Petera jednak nie mogłam tak myśleć, on mi przecież nic nie zrobi... tak myślę. Zielonooki objął mnie ramieniem, pewnie dlatego żebyśmy wyglądali naturalnie. Nagle na drugiej stronie widziałam Zack'a, który widząc mnie z Loczkiem nie miał zbytnio zadowolonej miny. Podszedł do nas i wyrwał mnie z objęć Harry'ego.
Aha, czyli jak się nie spotykamy to umawiasz się z gwiazdorami, tak?! – zdenerwował się.
Zostaw ją! – odepchnął go Harry.
To jest moja dziewczyna! Wypchaj się!
Zack, to tylko mój przyjaciel...
Przyjaciel do łóżka?!
Ty, jak ci tam, Zack! Zostaw ją, jasne?!
Wypchaj się! Nie rozumiesz tych dwóch słów?!
Raczej ty się wypchaj! – Harry popchnął Zack'a.
Zack upadł, ale podniósł się. Wiedziałam, że zacznie się bójka, próbowałam powstrzymać Harry'ego, ale on tylko mnie odepchnął, mój chłopak rzucił się na Hazzę, od razu było widać, że Loczek wygrał, jednak nie przewidziałam jednego... Kiedy zielonooki wstał, blondyn podnosił się, już miał rzucić się na Harry'ego, ale loczkowaty wyciągnął rękę i z niej wystrzelił błyskawicą, Zack padł, z wielu miejsc obficie krwawiło. Nie wiedziałam czy mam się cieszyć, czy płakać; stałam zdziwiona. Harry chwycił moją dłoń i pobiegł w stronę dzielnicy, gdzie mieszka Peter. Ciągle odwracałam głowę i patrzyłam na mojego byłego, już, chłopaka, spojrzałam na Harry'ego, jego twarz była z lekka przerażona, z pewnością nie wiedział co teraz zrobił... Kiedy byliśmy wystarczająco daleko, Harry skręcił w park. Nie wiedziałam czy dobrze prowadzi. Kiedy byliśmy w zacisznym miejscu przy dwóch dębach, Hazza odwrócił się do mnie.
Harry, co to było? – spytałam.
Od wtedy, gdy poszedłem razem z Paulą do domu Petera tak mi się dzieję, tylko nikomu niemów, jasne?
Nie powiem! Słowo harcerza! – odparłam.
Harry spojrzał mi głęboko w oczy, po chwili pocałował mnie. Zdziwiłam się, przestał mnie pocałować. Spojrzałam na niego i odepchnęłam od siebie Harry'ego.
Harry, co ci odbiło?! – zdziwiłam się.
Sam już nie wiem co się ze mną do jasnej cholery dzieję!
Hazza oparł się o pień, spojrzałam na jego prawą dłoń, była na niej czarna plama jak w filmie „Piraci z Karaibów”, chciałam przypomnieć sobie co to znaczyło, jednak nie mogłam... Harry klął pod nosem, jednak po chwili chyba przypomniał sobie po co i gdzie idziemy, bo mnie złapał za rękę i poszliśmy w stronę dzielnicy, gdzie mieszka Peter. Po kilku minutach chodzenia, dotarliśmy pod wielki czarny dom, jednak z dala usłyszeliśmy wołanie, odwróciliśmy się. To był Louis, Liam, Niall i... Zayn, gdy go zobaczyłam odwróciłam wzrok na Harry'ego, który ze zdziwieniem patrzał na chłopaków. Zayn, który chyba nagle mnie zauważył podbiegł do mnie i złapał moją rękę.
Katie, musisz leżeć w szpitalu... – już chciał mnie prowadzić do szpitala.
Nic mi się nie stanie! Zresztą, chyba wiesz kim jestem! – odwróciłam się.
*perspektywa Harry'ego
Podszedł do mnie Louis.
Harry, widziałem... – szepnął.
Co widziałeś? – spytałem.
Jak mordujesz jakiegoś chłopaka piorunem, kiedy ty się w końcu opanujesz?!
To mi się wymknęło, muszę nauczyć się nad tym panować...
I widziałem jeszcze coś...
Co?! – zdziwiłem się.
Jak dajesz Katie buzi-buzi. Szkoda, że nie widziałeś Zayna! Już chciał wyskoczyć, ale ja z Liamem go powstrzymaliśmy...
To fajnie, zresztą po co tu przyszliście?
Przecież nie zostawimy was w takiej sytuacji! Wolę zginąć z Tobą niż żyć bez Ciebie, mój ty koleżko...
To fajnie! – powtórzyłem.
Nagle drzwi się otworzyły, wszyscy wskoczyliśmy za żywopłot, myśląc, że ten ktoś nas nie zauważy...
KONIEC
Kto się spodziewał, że Harry da Katie buziaka? Hue hue xD.
No właśnie zmiana planów, za niedługo MOŻE napiszę imagin, wiem że długo czekacie, ale no nie mam weny, a poza tym mam tyle nauki, bo wiecie szkoła i te sprawy... Nie mam kiedy coś napisać, możliwe że wykorzystam coś z zeszytu.
superr ... niech Katie będzie z Zaynem !!!!
OdpowiedzUsuńAle super, dawaj następny rozdział :), kocham ten blog
OdpowiedzUsuńsuuper czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńDawaj next bo nie wytrzymam !!! <3
OdpowiedzUsuń