ROZDZIAŁ VII
*perspektywa Liama
Miałem ochotę uderzyć swoją twarz. Westchnąłem. Zawsze źle zagadam do dziewczyny! To cud, że jakoś poderwałem Caroline... CAROLINE! No właśnie! Teraz zachowuje się jak Harry, ale nie! Ja nie mogę zdradzić Carol z dziewczyną, którą znam od kilku sekund! Ochłonąłem... Spojrzałem w telefon, przed chwilą była 15.20 teraz była dopiero 15.29... Od tych wydarzeń minęło zaledwie 9 minut?! Nie mogłem uwierzyć, kiedy podrywałem Caroline minuty też się tak dłużyły, ale zaraz... ja nie podrywam tej dziewczyny! Ona nie podrywa mnie! Co ja tu więc jeszcze robię?! Nagle usłyszałem dziewczęcy krzyk dobiegający z kuchni (możliwe, że to był Louis...). Szybko wszyscy poszliśmy sprawdzić co się stało...
*perspektywa Natashy
(Kilka minut wcześniej)
Sorki, że pytam, ale... ile masz lat? – spytałam.
Mam 21. – odparł patrząc głęboko w moje oczy.
Zatkało mnie, chłopak podszedł do mnie i dotknął moje prawie ramię. Jego dotyk był nieziemski, ale ból w prawej dłoni niebywale mocny. Krzyknęłam z bólu, Louis odskoczył ode mnie, do kuchni wpadły dziewczyny i reszta chłopaków.
Louis, coś ty jej zrobił? – spytał loczkowaty.
Ja?... nic, dotknąłem jej ramienia i... ona krzyknęła... – wytłumaczył się.
Klęczałam na podłodze, Paula podeszła do mnie i pokazałam jej prawą dłoń, jej twarz wyglądała na przerażoną, złapała mnie za ramię i wyprowadziła z kuchni. Biegłyśmy do jej pokoju, zamknęła za sobą drzwi. Usiadłam na łóżku, Paula nerwowo szukała jakieś strony w książce... Mój znak bolał mnie i bolał, miałam ochotę uciec z tego pokoju do tego chłopaka, przytulić go... O matko! Co ja myślę?! Otrzepałam się ze wstrętem, ale dlaczego? Ten chłopak ma ładne oczy, bardzo ładne i... tatuaże... świetne tatuaże... Siostra usiadła przy mnie, dotknęła palcem mojego znaku, syknęłam z bólu...
Pokaż mi, pokaż jej ukochanego i zwalcz ból wywołany przez niego... – powiedziała nieswoim głosem.
Jej oczy lekko zaświeciły się, mój znak bolał coraz bardziej, jęknęłam, jednak w środku miałam ochotę krzyczeć, cudem to powstrzymywałam. Paula puściła moją rękę, spojrzała na mnie, to na moją dłoń... Sama na nią zerknęłam, na dłoni było pełne imię, brzmiało ono... [TAK ODE MNIE: Ale was wkurzam :D]
*perspektywa Leny
Co jej się stało?! Może chodzi o to znamię na dłoni? Zresztą moje też bardzo piecze, jednak powstrzymuję ból, Harry objął mnie ramieniem, syknęłam z bólu (nie z powodu skrzydeł).
Przepraszam, ale muszę na chwilę iść...
Szybko pobiegłam na górę do pokoju Pauli, która na sto procent wie o co chodzi z tymi znakami... Wstawiłam się u niej, akurat Natasha czytała swoją dłoń, wyszła z pokoju... Zamknęłam drzwi, usiadłam przy Pauli. Jęknęłam...
Czuję się jak lekarz... – westchnęła Krówka.
Nie gadaj tylko sprawdź o kogo chodzi!
No dobra, dobra... – przewróciła oczami.
Paula dotknęła palcem mojego znaku, powiedziała jakby nieswoim głosem: „Pokaż mi, pokaż jej ukochanego i zwalcz ból wywołany przez niego...”. Po kilku sekundach chciałam krzyczeć z bólu! Tak mnie bolała dłoń jakby obdzierano ją ze skóry, chciałam stąd uciec! Nie mieć z tym nic wspólnego! Po chwili ból minął nie czułam pieczenia! Zerknęłam na moją dłoń...
Teraz dotknij dłoni... – poradziła mi Paula.
Na dłoni było napisane harry, dotkn Bam tego sBowa i przed moimi oczami [TAK ODE MNIE: No wiecie taka wizualizacja xD] ukazaB si Harry ze mn dotykaj cy mój policzek i pózniej... ciemno[ . Jedn , wielk ciemno[ . Nic nie widziaBam, wzi Bam palec z napisu i wszystko wróciBo do normy, ujrzaBam Paul i jej pokój.
Co widziałaś? – spytała.
Ciemność... – odparłam – ciemność... – powtórzyłam.
Wyszłam z pokoju jak zaczarowana i usiadłam przy Harrym na kanapie, kątem oka widziałam jak Styles robi głupi uśmieszek, przysunął się do mnie i objął mnie ramieniem, lekko uśmiechnęłam się. Zastanawiałam się o co chodzi z tą ciemnością? Nadchodzące zło? Jak tak to muszę odmówić Hazzie JEŚLI kiedyś spyta mnie o chodzenie... Nie mogę mu pozwolić, żeby coś mu się stało i tak ledwo przeżył stratę swojej dziewczyny, którą tak bardzo kochał...
Po chwili Liam wstał z kanapy, schował telefon do kieszeni bluzy.
Chłopaki! Zbierajcie swoje zacne zadki i chodźmy stąd, bo i tak już długo tu siedzimy... – powiedział.
Ja jestem dużym chłopcem, mogę zostać na noc... – uśmiechnął się Harry przytulając mnie.
Edward! Jutro mamy wywiad, jakbyś nie wiedział... – przewrócił oczami Liam.
Chłopak oderwał się ode mnie i podszedł do Payne'a.
Po pierwsze: nie jestem Edward! Po drugie: dobra, idziemy...
Liam uśmiechnął się pod nosem, Zayn nie chciał odejść od Kate, która stała przy nim cała zarumieniona. Payne westchnął, podszedł do niego, chwycił go za kaptur bluzy i wyrzucił z domu.
To my idziemy, papatki... – uśmiechnął się Liam patrząc na Paulę, schodzącą ze schodów.
EJ! A JA?! – wrzasnął Niall, odchodząc od Diany. - O mnie zawsze zapominacie!
Bo byłeś w głębi pokoju i cię nie widzieliśmy... – wytłumaczył się Liam.
Stałem przy Tobie! Jak tak mnie nie lubicie to odejdę z zespołu! – wkurzył się Nialler.
Ty się nie fochaj, bo okresu dostaniesz! – powiedział Louis.
Natsha zaśmiała się, co było bardzo dziwne, zawsze była poważna (pewnie ten Louis ma na nią wpływ)...
Chłopaki wyszli z domu, usiadłyśmy na kanapie i zaśmiałyśmy się z wydarzeń, które miały miejsce przed chwilą. Zupełnie zapomniałyśmy o Peterze, który w każdej chwili mógł powrócić groźniejszy, straszniejszy, a co najgorsze... SILNIEJSZY...
KONIEC
No i jak wyszło? Może krótki, ale myślę, że kiedyś to wszystko nadrobię ;).
Imagin z... TAJEMNICĄ już powstaje... ma na razie jedno zdanie, lecz to już coś xD...
Awwww !!! Next Next ! Next ! Aha i [TAK ODE MNIE : i tak wiem, ze to Louis xD hahhaha] <3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńKiedy następny ?! Napisz jeszcze kocham tego bloga
OdpowiedzUsuń