poniedziałek, 14 października 2013

IMAGIN Z HARRYM CZ.5

 IMAGIN Z HARRYM CZ.5

Otworzyłam oczy, przetarłam je, obok lampki na stoliczku było 6 naleśników z Nutellą, ucieszyłam się. Wstałam i od razu je zjadłam. Umyłam się i założyłam nowe ubranie, spojrzałam na zegarek, była już 11.23, zeszłam po schodach do salonu; chłopaki już tam siedzieli, ale siedział obok nich ktoś jeszcze... Chłopak z zoologicznego! Chłopcy tak go wyzywali, a on tu jest?! Jakim cudem?! Zdziwiłam się, Harry uśmiechnął się swoim słodkim uśmieszkiem, lekko zarumieniłam się, Liam wstał i podszedł do mnie.
Nawet cześć nie powiesz... – uśmiechnął się.
Nie odezwałam się, patrzałam cały czas na Harry'ego, on wgapiał się we mnie.
Halo! Ziemia do [t.i]! Nawet swojego ulubieńca nie zobaczyłaś! – zdenerwował się Nialler.
Otrząsnęłam się, Liaś objął mnie ramieniem, zielonooki wstał i podszedł do mnie.
To wy idźcie... – wujek mnie puścił.
Teraz jeszcze bardziej się zdziwiłam, bo nie wiedziałam o co dokładnie chodzi. Teraz Harry objął mnie ramieniem i wyprowadził z domu. O co chodzi, myślałam.
Idziemy na spacerek, piękna. – uśmiechnął się.
Chłopaki na sto procent nie pozwoliliby na to, żebym poszła z Harrym na spacer! Przekonał ich? Czy może oni przekonali się do niego i zaprosili do domu? Na te pytanie, niestety nie znałam odpowiedzi. Wyszliśmy z dzielnicy, gdzie były domki jednorodzinne, byliśmy bardzo blisko parku. Starsze panie, które siedziały na ławkach zaczęły szeptać między sobą. Nerwowo spojrzałam na Harry'ego, o co tym babom chodzi?! On uśmiechnął się do mnie.
Ty moje imie znasz, ale ja nie znam twojego. Może mi powiesz? – mrugnął.
Odwróciłam wzrok, to że zaczęłam mówić, nie znaczy że zaczęłam odpowiadać na wszystkie pytania. Jednak na to postanowiłam odpowiedzieć...
Jestem [t.i]... – odparłam.
Piękna dziewczyna zasługuje na piękne imię takie jak [t.i]. – skomplementował mi.
Zarumieniłam się, teraz ja postanowiłam zadać pytanie, ale Harry mnie wyprzedził.
Chodziłaś wcześniej na randki? – zapytał.
A co to randka? – zdziwiłam się.
Naprawdę nie wiedziałam co to „randka”, nigdy nie chodziłam na „randki”, nie słyszałam o zastosowaniu słów taki jak: „iść na randkę”.
Randka to takie coś na co idzie dwojga różnych ludzi do fajnego miejsca, lepiej się poznaje, trzymają się za ręce lub są w objęciach...
To jest fajne miejsce? – zapytałam.
Tak.
Lepiej się poznajemy?
No tak...
Ty mnie obejmujesz...
Pewnie!
Czyli to jest randka?
Tak... to znaczy nie! To nie jest randka! – zaprzeczył.
To co? – podniosłam brew.
To jest spotkanie, nic więcej...
Aha...
Nic nie mówiliśmy przesz kilka minut, wszyscy się na nas patrzyli. To było bardzo dziwne...
Była zima, spadające płatki śniegu wirowały wokół mnie. Dotarliśmy do lodowiska. Nie uczyłam się nigdy jeździć na łyżwach. Wypożyczyliśmy łyżwy, zawiązałam je, Harry wszedł na lód i zaczął jeździć jakby to już umiał od lat (może umiał, tego nie wiem). Odwrócił się.
[t.i], chodź! Będzie fajnie! – zachęcił mnie.
Patrzyłam na niego, nic nie odpowiedziałam, podjechał do mnie, złapał mnie za dłoń.
Jeśli nie umiesz jeździć, to powiedz, ja cię nauczę. – uśmiechnął się.
No dobrze... – powiedziałam cicho.
Masz taki piękny głos, szkoda, że go tak rzadko używasz...
Zarumieniłam się. Postanowiłam nauczyć się jeździć na łyżwach, chwyciłam się dłoni Harry'ego, postawiłam najpierw jedną nogę, później drugą.
Spokojnie... teraz prawa, lewa, prawa, lewa... – mówił spokojnie.
Ujechała mi noga, loczkowaty próbował mnie złapać, ale upadłam na niego. Zaśmialiśmy się, Harry wstał i pomógł mi wstać. Po chwili zakapowałam o co chodzi w tym łyżwiarstwie.

*perspektywa Liama

Liam, a tak w ogóle to po co my ich śledzimy? – spytał Niall.
Bo jak ją będzie chciał pocałować to wtedy wkroczymy my. – odparłem.
Ale on przyrzekł, że nie będzie ją całować. – rzekł Niall.
Łatwowierny jesteś, Irlandczyku... – powiedział Zayn.
On całuje dziewczyny na pierwszym takim spotkaniu jak to. A ja chcę, by spokojnie spała w nocy.
Chyba, że w nocy byłaby z Harrym w jednym pokoju... – zaśmiał się Nialler.
Aleś dogadał, nie ma co! – przewrócił oczami Louis.
Ale nie ma nic złego zakochaniu się w palancie. – wzruszył ramionami.
Niall! Ty nie rozumiesz?! Pamiętam jak Sophie przeżywała zdradę Harry'ego, płakała i płakała!
Liam, dziewczyny nie są takie same. Różnią się od siebie.
Matko, Tatek! Po co myśmy go zabierali? – zapytał Zayn.
Bo się uparł! Nie moja wina! – warknąłem.
Jak tak mnie nie chcecie, dobra! To ja idę!
Nie! Stój! – zawołałem. – Nie idź, bo [t.i] posłucha tylko ciebie.
To jest komplement czy zmuszenie? – spytał Nialler.
I to, i to... – odpowiedziałem.
Patrzyłem na tą parkę i... na razie nic nie było. Żadnych czułości. Louis i Niall chcieli już iść do domu, bo sądzili, że mróz im tyłki przymarza. Odpowiedziałem tylko śmiechem, ale nie poszli, zostali. Harry i [t.i] zeszli z lodowiska, postanowiliśmy iść za nimi niezauważeni.
Włączamy tryb ninja... – szepnął Niall.
Tak, tryb ninja. – powtórzyłem.
Szliśmy powoli, po kilku minut pójścia para zatrzymała się, usiedliśmy na ławce i słuchałem, a przynajmniej próbowałem, bo Irlandczyk ciągle gadał, choć próbowaliśmy go przyciszyć na różnie sposoby, w końcu Zayn zgodził się dać swoją kanapkę z szynką, by się przymknął, wtedy słyszałem całą rozmowę.
[t.i]... – zaczął niepewnie.
Tak? – spytała.
Będziesz moim słońcem, sercem, powietrzem, skarbem, misiem, a co najważniejsze moim? – zapytał.
Ale tekst, nie ma co... – przewrócił oczami Nialler.
Przymknij się! – warknąłem.
Nie zgódź się, nie zgódź się, nie zgódź się, nie zgódź... – powtarzał szeptem blondyn.
Tak. – odpowiedziała z uśmiechem.
Blondas zgniótł kanapkę, Harry pocałował swoją nową dziewczynę, a moją siostrzenicę.
NIE! – wrzasnął Niall.
Harold i [t.i] spojrzeli w naszą stronę, dziewczyna od razu nas rozpoznała, bo nie miała zbytnio zadowolonej miny.
Postanowiliśmy uciec w trybie ninja (czyli szybko i nierozpoznawalnie), szybko biegliśmy w stronę naszej dzielnicy, jednak moja siostrzenica była bardzo szybka i przegoniła nas. Stanęliśmy jak wryci, miała rozgniewaną minę.
Jak mogliście mnie śledzić?! – wrzasnęła.
[t.i] ciszej... – poradziłem.
Nie będę cicho! Myślałam, że mieliście do mnie zaufanie, do Harry'ego... – łza spłynęła jej po policzku. – Niall, ty też? – spytała patrząc na blondyna, który bezskutecznie chował się za Louisem.
Ja nie miałem z tym nic wspólnego! To był pomysł...yyy... Liama! Tak Liama! On mnie zmusił! – bronił się.
Wy myśleliście, że on mnie zgwałci czy co?! – zapytała.
Nic nie odpowiedzieliśmy, patrzyliśmy w drogę, Zayn kopał śnieg na drodze. Staliśmy tak kilka minut, odbiegła od nas, pobiegła do parku, Niall chciał biec za nią, ale go zatrzymałem.
Dlaczego mam nie biec?! – spytał.
Bo wcześniej czy później do nas przyjdzie jak zbity pies. – powiedziałem z goryczą. – Chodźcie do domu, Nialler zrobisz spaghetti, ok?

                       



                             ***CDN***

1 komentarz: