środa, 9 października 2013

Rozdział V!

ROZDZIAŁ V
                                                   



*perspektywa Leny
O matko! Natasha pasuje albo do Liama, albo do Louisa. Mi się zdaje, że do Lou, bo Liam tak często się nie śmieje, ale wszystko jest możliwe...
Jeśli chodzi o mnie i te huśtawki nastrojów (czyli pierwsza radość, później płacz, następnie znów śmiech) myślę, że mogę mieć więź z Harrym, ale czy to prawda? Sama już nie wiem, przekonam się później. Teraz muszę skupić się na czymś innym, lecz na czym? Nie chodzę do szkoły, nie chodzę do pracy... Poszłabym jeszcze raz do chłopaków, do Harry'ego, ale wstydzę się, dlatego że cały czas do nich przychodzę. Chciałabym być normalną dziewczyną, taką która nie ma skrzydeł, tatuażu, ma rodzinę, fajnego chłopaka i szansę na lepszą przyszłość. Mogłam nie dać się uwieść Peterowi, który mnie ugryzł i zamienił w potwora.
Peter był moim chłopakiem 5 lat temu, kiedy byłam 13-tką. Byłam bardzo z siebie dumna, że jako pierwsza z klasy mam chłopaka o rok starszego ode mnie. Byliśmy w parku, na randce, miałam przeżyć swój pierwszy pocałunek, wtedy Pete ugryzł mnie w szyję. Nie mogłam chodzić w koszulkach na ramiączkach, bo opiekunki w Domu Dziecka by zobaczyły mój tatuaż (tak byłam w sierocińcu). Postanowiłam uciec z przytułku, uciekłam w sierpniową noc po kolacji. Tak trafiłam do domu Pauli i Natashy, które zaopiekowały się mną i rozwijały moje moce.
Skoro mowa o Domu Sierot opowiem troszkę o moim życiu przed 13-tką.
Moja mama zmarła przy porodzie, ojciec był w więzieniu, wszyscy w grobie, a ciotka mnie nie chciała, więc dała mnie do Domu Dziecka, gdzie jakoś się wychowałam. I tyle, nic więcej nie powiem. I tak za dużo już powiedziałam...
Usiadłam na łóżku, roztrzaskane szkło nadal leżało na podłodze, chwyciłam jedno do ręki i spojrzałam na nie. Widziałam swoje jasnoniebieskie oczy, jasną karnację i lekko różowe policzki. Może jednak zasługuję na miłość? Może znajdę tego kogoś, kto mnie pokocha? Ale kiedy? Gdzie? I najważniejsze KIM będzie ten ktoś. Zerknęłam na swoją prawą dłoń, pojawił się na niej dziwny znak: h. Zdziwiło mnie to, troszkę znałam alfabet run, ale wiem jak się pisze „a”, dalej nie chciało mi się uczyć, uznałam że to nie dla mnie, zresztą tej literki uczyłam się jakieś 2-3 tygodnie.
Postanowiłam pójść do Natashy, ona wie co i jak. Schowałam prawą dłoń w kieszeń bluzy i weszłam do pokoju Natshy. Leciała piosenka Metallici, a Lisica spała. Na jej prawej dłoni też był znak, ale nie taki sam jak mój, był taki: l, przeraziBam si , nagle do pokoju wbiegBa Katie, spogl daBa na swoj dBoD z przera|eniem.
Dziewczyny, co to znaczy? – spytała z przerażeniem.
Pokazała nam swoją dłoń, był na niej znak: z, serce stan Bo mi w gardle. O co z tym chodziBo, Natasha spaBa i spaBa, postanowiBam jej nie budzi . WyszBy[my z jej pokoju, nagle do nas podbiegBa Diana.
Co to ma znaczyć?! – zapytała.
Zerknęłam na jej lewą dłoń (dziwne, miała na lewej), był na niej znak: n. Nie wiedziaBam o co chodzi z tymi runami, ale miaBam stuprocentow pewno[ , |e to s litery. ZaprowadziBam je do mojego pokoju, gdzie byBa od 4 lat nieruszana ksi |ka z runami. Przewin Bam nerwowo kilka kartek, gdzie byBy litery, od razu odkryBam, |e  h znaczy H,  z znaczy Z, n znaczy N,  l znaczy L.
Usiadłam na łóżku, obok reszty dziewczyn. Dotknęłam mojego znaku, troszkę mnie zapiekło. Poczułam się jak w filmie „Eragon”. Nagle zadzwonił do mnie nieznany numer, odebrałam.
Czy mówi Lena? – spytał męski głos.
Tak, a kto mówi? – zdziwiłam się.
Taki tam chłopak z sąsiedztwa...
Harry? – spróbowałam zgadnąć.
Skąd wiedziałaś?! – osłupiał.
Zgadłam... A tak w ogóle skąd masz mój numer?
Internet, kochana, Internet...
Nie mam teraz ochoty zbytnio roz...
Gdzie mieszkasz? – przerwał mi.
W domu... – odparłam.
To wiem, ale na jakiej ulicy?
Na ulicy Sezamkowej...
Nie wiem czy trafię, ale spróbuję... – zaśmiał się.
Dobra.
Rozłączyłam się. Nie chciało mi się z nim gadać, ale miałam ochotę zadzwonić jeszcze raz. Kilka minut później ktoś zadzwonił do drzwi, zjechałam szybko po poręczy i otworzyłam drzwi. Bardzo się zdziwiłam, bo to był Harry i Zayn.
Możemy wejść? – spytał szeptem Malik.
Musimy wejść, bo ktoś nas rozpozna, zwłaszcza mnie, bo mi loki wystają... – powiedział Harry zdmuchując z twarzy mały loczek.
Było wilgotno, więc jego włosy były troszkę większe... Wpuściłam ich do środka, zamknęłam drzwi.
Skąd znacie adres, jeśli mogę spytać? – zadałam pytanie.
Jak już wcześniej mówiłem – Internet... – uśmiechnął się dumnie Hazza.
Zdajecie sobie sprawę, że tu jest... znaczy są dwie wasze fanki? – podniosłam brew.
Kochamy swoje dziewczyny, dwie nie sprawią kłopotu, nie Harry? – zwrócił się Zayn do Harry'ego.
Hazza przytaknął.
Po chwili do salonu weszła Katie, osłupiała, patrzyła to na chłopaków, to na mnie. Chłopaki wytłumaczyli jej wszystko, tatuaż Katie zaczął się lekko świecić, ale ja szybko podałam jej bluzę, sama nerwowo skrywałam swoją prawą dłoń. Zastanawiałam się po co Harry i Zayn przyszli do nas, skoro i tak nas widzieli i to nie raz! Stęsknili się? Wiedzą, że coś ukrywamy i chcą o sprawdzić? No cóż to okaże się dopiero później...
Kilkadziesiąt minut później ktoś zadzwonił do drzwi, wskazałam chłopakom, by schowali się w kuchni razem z Cat. Otworzyłam drzwi, zdziwiłam się co zobaczyłam. Ujrzałam Petera!
Co ty tu robisz?! – warknęłam.
Przyszedłem do mojej dziewczyny... – odparł.


*perspektywa Harry'ego

Siedzieliśmy w kuchni razem z Katie, usłyszałem zdanie „Przyszedłem do mojej dziewczyny...”, zdziwiłem się, bo Lena mówiła, że nie ma chłopaka! Nie wiem dlaczego, ale poczułem zazdrość i chęć zabicia tego kogoś, kto nazywa się chłopakiem Leny.
Lena ma chłopaka?! – spytałem.
Cicho bądź! – powiedział Zayn.
Miałem ochotę tam wyjść i go zabić, serio!
Spojrzałem na Kate, moją uwagę zwrócił dziwny znak na prawej dłoni. Jak w tym filmie z niebieskim smokiem, jak on się nazywał? Jakoś na „E”... Dobra, później się tym zajmę! Teraz jestem skupiony na czymś innym...

                                      KONIEC  

Jak wyszło? Może króciutki, ale jakiś jest :D. Następny prawdopodobnie za tydzień.
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na imagin z Harrym, ale wiecie szkoła i te sprawy ^.^...

3 komentarze: