środa, 11 grudnia 2013

ROZDZIAŁ XXI

    ROZDZIAŁ XXI

*perspektywa Pauli

Siedziałam sama przy fontannie na dziedzińcu, płakałam, bo zakochałam się. Tak! Zakochałam się! Zakochałam się w Liamie! Kocham go! Ale ja nie mogę z nim być! Nie chcę, by ktoś mnie znał pod pseudonimem: „Dziewczyna Liama z One Direction”. Nie chcę, by chodził ze mną – upadłym aniołem, który może go w każdej chwili ugryźć i zamienić w tego samego potwora, którym jest Harry.
Z zamysłów oderwał mnie Louis, który złapał mnie za ramię.
Szybko! Musisz pomóc!
Pociągnął mnie za ramię i pobiegliśmy do pokoju, gdzie leżała Kate. Wpadliśmy do pokoju, na fotelu siedział obrażony Zayn, a na łóżku zakłopotany Harry.
Co się, znowu, dzieje? – spytałam zażenowana.
Kate myśli, że mamy dziecko! – odparł zielonooki.
Dałam za dużo ziół!
Jakich ziół? – podniósł zabawnie brew Louis.
Nie o takie zioła mi chodzi o których myślisz Lou! – wytłumaczyłam się.
Katie ciągle upierała się, że ma z Harrym dziecko, ale kiedy zobaczyła Zayna zmieniła zdanie, że ojcem dziecka jest Zayn. Kilka minut później po zażyciu tabletki „Ipubrom”, którą akurat Louis miał przy sobie, wrócił jej rozsądek i zasnęła.
Wszyscy wyszliśmy z pokoju (Zayn nie został w pokoju, bo był głodny), kiedy byliśmy na dziedzińcu Liam był zdenerwowany. Louis ze swoim głupim uśmieszkiem zapytał czy nie zgubił telefonu, chłopak odparł, że nie może znaleźć Niall'a. Wtedy przeraziliśmy się... Znowu się zgubił! Jak nie w domu Petera to teraz tu! Wtedy było łatwo, ponieważ była mała lokalizacja, ale teraz to naprawdę przesadził!
Harry rozdzielił nas, powiedział, że pójdzie z Louisem, ja z Liamem, a Zayn niech zostanie i coś zje. Wszyscy (oprócz mnie) zgodziliśmy się na takie grupowanie... Louis i Hazza poszli do ogrodu, Zayn poszedł zjeść, a ja razem z Liamem zaczęliśmy szukać po pałacu i dziedzińcu.

*perspektywa Harry'ego

Niall (znowu) się zgubił... Oprócz grania na gitarze i śpiewania ma inny talent – umie się zgubić. Ciekawi mnie jak miała jego mama lub opiekun na wycieczce...
Poszedłem razem z Louisem do ogrodu, zaczęliśmy go wołać.
Niall! Niall! – wołałem.
Łajza! Łajza! – wrzeszczał Louis.
Odwróciłem się do niego i popatrzałem ze zdziwieniem.
Yyy... Nialler! Blondas! – wołał.
Kilka minut szukaliśmy go wszędzie, ale nigdzie go nie było sprawdzaliśmy nawet po krzakach i za murami (właściwie to tylko  ja sprawdzałem bo z tym skrzydłami to skoczę wszędzie). Louis wrzeszczał ile mógł w gardle i ja także.
Gdzie jesteś?! Jeśli tu jesteś smerfnij nam jakiś znak! – wrzasnął Lou.
Po chwili dostał szyszką w głowę, odwrócił się, w furtce ogrodu stał Niall zajadający jabłko.
Chłopie! My się o ciebie martwimy, a ty sobie żresz i się nie podzielisz?! – spytał Tommo lekko nim potrząsając.
Gdzieś ty był? – zapytałem.
W kuchni, zrobiłem się głodny, więc poszedłem...
A był tam Zayn?! – spytałem.
No był... – powiedział lekko marszcząc czoło.
Jaki pacan! I nie przyszedł nam powiedzieć, że jesteś w kuchni! – powiedział Lou.
Powiedział, że mnie szukacie, ale nie będzie iść tam do was i zawracać wam głowy – ugryzł jabłko.
Nie mogłem tak na niego patrzeć jak je to jabłko, spojrzałem na swoje buty, Niall podał mi drugie jabłko. Uśmiechnąłem się i zacząłem je jeść.
No dobra, ale teraz musimy znaleźć Paulę i Liama... – odrzekłem.



*perspektywa Liama

Byłem razem z Paulą na dziedzińcu i szukaliśmy blondyna, który ciągle się gubi. Dziewczyna stanęła przy fontannie i zaczęła mierzyć wzrokiem całą placówkę, wzrok jej stanął na mnie, odwróciła się. Podszedłem do niej.
Wiem, że mnie lubisz–lubisz... – powiedziałem.
Ja cię tylko lubię... – odrzekła.
Proszę cię, powiedz prawdę! – odwróciłem ją do siebie.
Dziewczyna spojrzała mi w oczy, łzy zaczęły jej spływać po policzkach, otarłem je. Paula chciała iść dalej, ale ja przysunąłem ją do siebie i pocałowałem, objąłem ją by nie uciekła.
Kocham Paulę od kiedy ją zobaczyłem, próbuję ją poderwać, ale się nie udawało. To dla niej zerwałem z Caroline!
Paula oderwała się od pocałunku i ugryzła mnie w szyję, odskoczyła ode mnie i zaczęła płakać.
Liam, ja przepraszam! – wydusiła przez łzy.
Nic się nie stało... – powiedziałem dotykając ugryzienia. – Co to miało być? – spytałem.
Kiedy upa... ktoś taki jak ja całuje się ze śmiertelnikiem ma ochotę go ugryźć... Ja cię ugryzłam i... – powściągała nosem.
I co?! – spytałem.
Za kilka godzin będziesz po naszej stronie! – rozpłakała się.
To dobrze, ja będę zawsze przy tobie... – otarłem jej łzy.
Pocałowaliśmy się ponownie jednak bez ugryzienia...



                                 KONIEC


I oto Liam jest jak Harry – mroczny, straszny z fajnymi skrzydłami i kłami :D...
Zajefajnie co nie? xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz